Marzyliście o magicznej farmie, gdzie Wasze dzieci mogą rozwijać wyobraźnię, bawić się i uczyć? To marzenie może stać się rzeczywistością! Odkryjcie wspaniałą przygodę tworzenia farmy dla dzieci, w której zabawki zwierząt, traktory i wiele innych elementów tworzą magiczną krainę, gdzie nauka przenika się z radosną zabawą. Dowiedzcie się, jak dokonać właściwego wyboru zabawkowych zwierząt i innych akcesoriów, aby stworzyć wymarzone miejsce, w którym dzieci będą kształtować wartości, tworzyć opowieści i zbierać niezapomniane wspomnienia. Gotowi na tę emocjonującą podróż? Rozpocznijmy ją razem!
Mamy w domu nowy nabytek – fantastyczny pojazd, z górnej półki (być może dosłownie i w przenośni), po prostu nie ma sobie równych, czyli traktor John Deere z ładowaczem i przyczepą. Słyszeli już o tym wszyscy sąsiedzi, ciocia Stasia, która wczoraj dzwoniła i przede wszystkim chłopaki na placu zabaw. Ja natomiast dowiaduję się o tym mniej więcej co godzinę. Rzeczywiście dawno żadna zabawka nie sprawiła aż takiej radości mojemu dziecku. W związku z tym chwilowo rodzice-sponsorzy zostali prawdziwymi bohaterami, niestety wygląda jednak na to, że nie posiadają mocy supercierpliwości. No ale jak być cierpliwym. Cały czas pada, więc nie się wyjść na plac zabaw, a w związku z tym od kilku dni, od rana do nocy, jeździ mi po mieszkaniu traktor. Jest dosłownie wszędzie. Kiedy proponuję, żeby jednak ruszył w stronę gospodarstwa, które w domyśle mieści się w pokoju mojego dziecka, i chwilę tam został, to słyszę, że nie ma tam takiego fajnego dywany. Okazuje się, że ten w dużym pokoju świetnie sprawdza się jako pole z ziemniakami. Z kolei dywanik w przedpokoju to pastwisko, no a w kuchni jest punkt odbioru warzyw. Wtedy mnie olśniło! Mogę jednak mieć wpływ na to, żebyśmy z szanownym traktorem John Deere, nie wchodzili sobie w drogę, a przynajmniej nie cały czas. Pomyślałam, że przygotujemy mojemu małemu rolnikowi i jego wspaniałemu ciągnikowi przestrzeń, która będzie imitowała prawdziwe gospodarstwo.
Jakiś czas temu robiliśmy remont i wymienialiśmy też dywany. Jeden z nich został w garażu – brązowy, jednolity, dość ciemny. Jest w całkiem dobrym stanie, więc myślałam nawet o tym, żeby spróbować go sprzedać, ale przecież teraz może być jeszcze lepszym polem z ziemniakami, niż dywan, który teraz mamy w salonie. Wygląda mniej więcej jak ten poniżej: